Kane: Slodki, słuchaj. Dziś wyruszamy do zamku Camelot. Musimy spotkać się z Rycerzami Okrągłego Stołu - Królem Arturem, Lancelotem i Merlinem!
Slodki: Ale fajnie, będziemy mieli takie fajne zbroje, nie? :D
Ferdek: No pewnie, że będą zbroje i to takie duuuże i miecze pewnie dostaniemy
Kane: Już nie mogę się doczekać. Dobra, wsiadajcie na koniec i lecimy!
Rumak: Hii-haaaa-hiiii-haaa!
Riley: Hau-hau-hau!
Kane: Riley, piesku! Zaczekaj w tej karecie, nie możesz z nami iść!
Riley: Hau-hau-hau!
Ferdek: Dobry piesek!
Slodki: Oby nic mu się nie stało...
Kane: Tu jest bezpiecznie!
Tymczasem w zamku Camelot...
Lancelot: Hahaha, Arturek...Tak długo się znamy
Król Artur: Jo, wiem.
Merlin: Od dziecka. Ej wiesz co? Ja świetnie czaruję, zablokuję dziewictwo kobrze!
Lancelot: Dobra, a gdzie są te trzy tumany co miały tu być?
Król Artur: A chuj wie! Pewnie zapomnieli i nie przyjadą...
Lancelot: No muszą przyjechać przecież! Bez nich nie znajdziemy Excalibura!
Merlin: Obecność ich...wyczuwam, zaraz dojadą, czuję.
Ferdek: Puk, puk! To my!
Kane: No, witajcie, witajcie!
Slodki: Poooolskaaaa biało-czeeerwoni! Siemaneczko, co tam u Was?!
Merlin: Niezłych ludzi żeś wybrał, Lancelot
Król Artur: Przejebistych.
Ferdek: Dobra, dobra! Dawajta nam zbroję i miecze!
Lancelot: Proszę Was bardzo.
Ferdek: A gdzie macie szatnię?
Lancelot: A co to jest?
Ferdek: Ehh...zbrojownię.
Merlin: Tam jest! Idźcie się przebrać.
Ferdek: Idziemy, chłopaki na ,,trzy " śpiewamy: 1...3!
Kane, Ferdek i Slodki: La-la-la-la-la-la-la-la-laaaa!
W zbrojowni
Kane: Porządni ludzie, co?
Slodki: Czuję, że się zaprzyjaźnimy.
Ferdek: Jo, ja też.
Kane: No, ja też.
Slodki: No mi się też tak wydaje, a Wam?
Kane: No mi też właśnie.
Ferdek: Ale chyba się zaprzyjaźnimy, nie?
Slodki: No chyba właśnie tak.
Kane: Myślisz?
Slodki: No ja myślę, że tak. A jak ty Ferdek?
Ferdek: No mi się wydaje, że tak.
Kane: Dobra, wszyscy przebrani?
Ferdek: Czekajże, muszę jeszcze moje metalowe gacie założyć!
Ferdek: O! Już!
Kane: Dobra, idziemy do kolegów.
Slodki: Czeeeeeść chłopaki!
Kane: Witajcie, przyjaciele, tak się cieszę, że Was widzę!!!
Ferdek: Nom, ja też ale super, że jesteście!
Lancelot: Tak, tak. Dobra, więc...
Ferdek: Ale chyba się zaprzyjaźnimy, nie?
Kane: No chyba tak, jak ty myślisz, Ferdek?
Ferdek: No mi się właśnie wydaje, że tak, a tobie, Kane?
Kane: No mi się wydaje, że tak. A ty jak, Slodki?
Slodki: Taaak, myślę, że tak.
Kane: No ja też.
Ferdek: No i ja też. Co mówiłeś, Sir Lancelot?
Lancelot: Więc chodzi o to, że jakiś zboczeniec z fujarą na wierzchu przyszedł do Nas i zakosił Nam naszego miecza, Excalibura.
Kane: Ale chyba się zaprzyjaźnimy, jak myślisz, Slodki?
Slodki: No ja myślę, że tak.
Merlin: Cisza!!! Tera mówi Lancelot!
Lancelot: No, więc pójdziemy do tego zboczeńca, zabijemy go i zabierzemy mu na naszego miecza, co Wy na to?
Ferdek: Nie chcem, ale muszem.
Slodki: Wchodzimy w to!
Kane: No jasne!
Król Artur: Super! To idziem po konie, a Wy poczekajcie.
Ferdek: O, patrz jaki brzydki wazon, oj! Przepraszam, koledzy!
Lancelot: Albo chodźcie.
Kane: Dobra, daleko mieszka ten zboczeniec z fujarą na wierzchu?
Lancelot: Proszę, tu są konie. Wybierajcie i jedziem.
Ferdek: Ja biorę tego.
Kane: Ja tego.
Slodki: A ja tego!
Kane: Patataaj!
Ferdek: Patataj!
Slodki: Patataaj!
Król Artur: To tu!
Lancelot: Cicho, nic nie mówicie!
Merlin: Drogi osadniku! W imieniu wszystkich Rycerzy Okrągłego Stołu...
Ferdek, Kane i Slodki: ZEJDŹCIE NAM Z DROGI.
Kane: A masz! Z miecza! W brzuchola, a masz!
Ferdek: W dupę, kuźwa! Masz w dupę!
Slodki: W ryja! W ryja! Masz w ryja, a masz w mordę!
Kane: Sir Lancelot, łap miecza...
Lancelot: Nie rzucaj tym! To najświętszy przedmiot w całym Camelot...uważaj!!!
Kane: No, podziękujcie nam za pomoc...
Merlin: Dziękujemy, a teraz wracajcie, nie będziemy Was potrzebować.
Kane: No wiem właśnie, dobra! Trzymajcie się!
Ferdek: Pa,pa, chłopaczki!!!
Slodki: Papatki!
Ferdek: Ale chyba się zaprzyjaźnimy, nie?
Kane: No chyba właśnie tak. Riley! Chodź!
Riley: Hau-hau-hau!
Kane: Wracamy do domu.