No to zaczynamy!
Kane: No dawaj, Slodki, dawaj!
Slodki: No co ja mam zrobić jak ten koń nie chce zapierdzielać?!
Kane: Przyspiesz, zobacz. Riley jest od Nas szybszy!
Riley: Hau-hau-hau!
Kane: Patrz, gnoje napadają na pociąg!
Slodki: Gwałcą kobietę!
Kane: Zabiiiiiić!!!!
Bandyta: A teraz utnę Ci cycki...
Slodki: Rzuć ten nóż!
Kane: Slodki, łap rewolwer!
Slodki: Bang-bang-bang! Kane! Podziurawiłem ich, kobita żyje.
Kane: Riley, piesku! Wskakuj na pociąg i pozabijaj tych bandytów!
Riley: Hau-hau-hau!
Slodki - wchodzi do wagonu z ludźmi: Spokojnie jeldys end dżentelmen, nikomu nic nie zrobię, ja, Riley i kolega Kane chcemy tylko pozabijać bandytów.
Kane - bez broni: O jezus, rzuć ten rewolwer, bandyto...Eee...Slodki!
Bandyta: Zginiesz, ty wypierdku mamuta...
Slodki: Bang - bang. Gnojek! Do drzwi dobijają się inne bandyty, a ja nie mam amunicji...
Kane: Przygotujmy się na najgorsze...
Bandyci: Co to jest?! Ratunku! Pomocy! Boże!!!
Ferdek: Gińcie, gównojady pierdolone!!! Macie z rewolwra, aaaaa - ja! To jest siła, a masz kopa w dupę jeszcze! A ty jeszcze żyjesz?! Kopa w dupę! Kane, Slodki?! Widzieliście jak rozjebałem mu ryja o szybę?
Kane i Slodki: Ferdzio!!!
Riley: Hau-hau-hau!
Fardek: Macie browary!
Slodki: Pycha!
Kane: Ale dobre, gdzie kupiłeś?
Ferdek: Byłem w saloonie. (Saloon to taki bar na dzikim zachodzie, ten z takimi fajnymi drzwiami)
Ferdek: Ej, może pójdziemy do miasta?
Kane: No, bandyci zabicie. Jak najbardziej.
Riley: Hau-hau-hau!
Slodki: Riley mówi, że chce spróbować piwa, dam mu!
Riley: Hau-hau-hau! Hau-hau-hau! Hau-hau-hau! Hau-hau-hau! Hau-hau-hau! Hau-hau-hau! Hau-hau-hau! Hau-hau-hau! Hau-hau-hau! Hau-hau-hau! Hau-hau-hau!
Slodki: Riley jest pijany! Zostawimy go w motelu, a my pójdziemy na miasto.
W motelu
Pani Betty: Dzień dobry, chłopcy. Zostawcie psinę tutaj, zajmiemy się nim. Idźcie na piwo.
Ferdek: Jak temu psu spadnie włos z głowy, to przyjdę do Ciebie, piłą rozpierdolę Ci motel i Ci połamię wędki do łowienia ryb, a potem Cię zabiję, zreanimuję, wyrwę cycki i jeszcze raz zabiję, zrozumiano?
Pani Betty: No pewnie!
Kane: Tak, tak. Idziemy.
W Saloonie
Bandyta: Ty, patrz! To są Ci co zabili naszych kolegów, walka!
Ferdek: Co kurwa?!
Bandyta: Nic, kurwa!
Bandyta: Jajco kurwa!
Ferdek: Więc to tak kurwa?
Bandyta: Tak kurwa!
Ferdek: O kurwa!
Slodki: Bang-bang-bang
Kane: tru-tru-tru-tru-tru
Ferdek: A masz, w cipę, kurwa, w cipę!
Ferdek: No, po problemie
Kane: Osiem piw dla Nas
Kelner: Proszę bardzo
Ferdek: No, panowie: Raz, dwa trzy, jup - siup, cztery mamy - osiem dup.
Slodki: Bardzo dobre piwo
Kane: Jo, pycha, nie?
Slodki: No
Ferdek: No, dobre, dobre.
Kane: Dobrze, że rozprawiliśmy się z tymi bandytami!
Mieszkańcy miasta: Dziękujemy!
Ferdek: Chodźcie będziemy przechadzać się ulicami miasta.
Kane: Dobry pomysł, Ferdziu.
Slodki: Ooo, fajnie, że jeszcze nie wracamy. Ale, wiecie co? Może lepiej pójdziemy po Rileya? Ucieszy się.
Ferdek: Tak! On się przyda, bo ta jędza go pobije jeszcze.
W motelu
Pani Betty: Durne psisko, idę po Ciebie!
Ferdek - wyjął rewolwer i strzelił prosto w schody: Ty szmato! Giń, giń, giń!
Kane: Kretynka, ruska pałka...
Slodki: Zaraz. Riley? Riley!!! Gdzie jesteś?!
Ferdek: Mów gdzie jest?!
Pani Betty: Czołg zabrał go do miejscówy gangu, hahahaha!
Ferdek: Ty bezduszna kreaturo... - Ferdek rozpierdolił jej czaszkę łyżeczką do ciasta.
Na peronie
Ferdek: Tam są! Skaczcie, szybko!
Bandyci: Strzelać!
Kane: A macie, z noża!
Slodki: A macie, z rewolwera!
Ferdek: Chodźcie do bossa...
Kane: Gdzie...jest...Riley?
Przywódca Gangu: Gówno Ci powiem...Nie, proszę, nie...AAAAA!!!! Dobra, dobra! Jest w pierwszym wagonie!
Slodki: Giń! Bang!
Riley: Hau-hau-hau! Hau-hau-hau! Hau-hau-hau!
Kane: No już pieseczku, już!
Slodki: Tulimy Rileya!
Kane, Ferdek, Slodki: Taaaaaak!
Dziękuję za uwagę, do usłyszenia!